środa, 14 sierpnia 2013


zebrało mi się coś dziś na wspomnienia i refleksje. dzisiaj 14.08, w Lubiążu już ostatnie przygotowania do dzisiejszej wielkiej imprezy jaką jest Electrocity 8.. rok temu tam byłam z pewną osobą. rok temu wszystko było lepsze, łatwiejsze takie cudowne i jedyne. mnóstwo przygód, wypadów, spontanów, imprez, uczuć, miłości i bezpieczeństwa.. dziś ? dziś sama nie wiem na czym stoję. zależy mi na kimś, a nie jestem pewna czego on ode mnie oczekuje. może traktuje mnie jedynie jako opcje... a ja oczekuję czegoś zupełnie innego. Dziwnie się z tym wszystkim czuję, w dodatku niemiłosiernie boli mnie brzuch.. co jeszcze bardziej psuje mi dzisiejszy humor, który i tak od wczorajszego wieczora jest już zepsuty. wiadomość, że za 2 tygodnie koniec wakacji, leniuchowania do południa i wracania nad ranem się skończy przeszywa mnie od środka, zostawiając na ciele gęsią skórkę. nowa szkoła, nowe twarze, nowe znajomości i nowy rozdział w moim życiu. dziś sentymentalnie zacznę dobijać się smutnymi piosenkami z głośników i piciem gorącej herbaty aż do momentu wyjścia z domu. a przecież miało być tak fajnie, miałam być znów szczęśliwa, znów czuć się ważna, potrzebna. jest jak zwykle na odwrót. LIKE ALWAYS. ogólnie od poprzednich wakacji dużo się zmieniło. poznałam nowych ludzi jak i odeszło pare znajomych.. zwykły krąg człowieczeństwa, ktoś przychodzi ktoś odchodzi zostawiając małe rysy na sercu, zwane wspomnieniami. Poznałam ludzi, którzy zrobili bałagan w moim życiu większy niż był i po prostu wyszli z niego jak gdyby nigdy mnie nie poznali. smutne ? fakt, ale prawdziwe. zaraz trzeba wziąć gorący prysznic i wyjść, bo siedzenie w domu bardziej dobija.





















czwartek, 18 lipca 2013

W e k e j s z y n   2 0 1 3 <3

























czwartek, 11 lipca 2013

wekejszyn 2013.

Spośród wszystkich wymyślonych przez człowieka sposobów zadawania sobie bólu sobie samemu jest Miłość. Cierpimy zawsze dla kogoś, kto nas nie kocha, kto nas porzucił


pisze tu z chęcią opisania wszystkiego co mieści się w mojej głowie - ale zapewne nie dam rady, przerzucić każdej mojej zagmatwanej myśli na przyciski klawiatury.  mamy 11 lipca, czwartek. Wakacje trwają już kilka dni, czuję się dobrze. Na ich początku byłam ciągle zła, zdenerwowana i zbulwersowana bo całkiem inaczej się one zapowiadały. nevermind - jest jak jest a nie jak powinno być. dziękuję pewnym osobom, za to, że przez dwa ostatnie dni ciągle buźka mi się cieszy, nie przez cały czas.. ale poprawiliście mi humor wystarczajaco. dużo bylo ostatnio rozmów powaznych, tych, które daly mi dużo do myślenia i z pewnej osoby zrezygnowałam, bo po dogłębnej analizie całej tej chorej sytuacji postanowiłam jednak, że taki człowiek w moim życiu narobi tylko chaosu i zniknie.. po za tym dłuższe myślenie o tej osobie doprowadziłoby mnie chyba do psychologa, albo psychiatry. nie mam zamiaru przejmowac sie kimś, kto pożądał jedynie mojego ciała, a nie duszy. prostackie ? owszem. trochę boli, nie ukrywajmy. nie lubię sytuacji, w których muszę postawić się i przeciwstawić się samej sobie.. ale wiem, że tak będzie lepiej. szczerze powiem, że nie chcę w te wakacje żadnych miłosnych przygód, chcę się bawić ze znajomymi, wychodzić, śmiać i nie przejmować się niczym. po wakacjach idę do nowej szkoły, nowe obowiązki, nowi ludzie, więcej nauki, nowa miejscowość - obawiam się tego, ale taka kolej rzeczy.. jeszcze nie raz będę musiała zrobić coś przeciwko sobie, muszę się przyzwyczaić. coraz częściej czuję, że wkraczam już w dorosłe życie, muszę podejmować decyzje, muszę radzić sobie sama ze wszystkim, bo nikt inny za mnie mojego życia nie przeżyje. odchodząc od tematu.. wam też się mało rzeczy teraz udaje ? czuję, że nie mam wpływu na to co dzieje się dookoła mnie. bezsilność - tak, to ona mnie teraz owładnęła. okropnie nie lubię czuć, że chce komuś pomóc, coś doradzić, żeby było dobrze.. a nie potrafię nic zrobić. są takie sytuacje, ostatnio jest ich nawet dość sporo. zauważyłam, że nie tylko mi nic nie wychodzi.. nie myślcie, że się pocieszam kogoś nieszczęściem, właśnie nie. wolałabym żebym to ja była nieszczęśliwa, żeby to tylko mi nic nie wychodziło i nie szło po mojej myśli niż komuś innemu. Moja przyjaciółka ma teraz problem, a nawet problemy i ja czuje, że nie mogę jej pomóc w jakikolwiek sposób, żeby było dobrze, żeby się ułożyło.  cholernie mi z tym źle.. koleżanka też ma problemy i jedynie mogę z nią o tym rozmawiać, rozmowa dużo zmienia ale i tak po wysłuchaniu jej ktoś zrobi to co uważa za słuszne. nie możemy ingerować w czyjeś życie i zmuszać do tego, żeby zrobił to tak jak my mu mówimy. bezsensowne podejście do sprawy. każdy podejmie indywidualną decyzję, ale ważne że angażowaliśmy się w to aby chociaż przez rozmowę dotrzeć do niego z naszą własną myślą, aby zastanowił się i podjął taką decyzję jak mu serce i rozum podpowiada. PS. BARDZO współczuję osobą, które są nieszczęśliwie zakochane.. po raz 1839789432 wiem jakie to cholerne uczucie. miłych wakacji :*

piątek, 24 maja 2013

Skoro nie ma 'po co' to może warto 'mimo wszystko'
Czuję, że muszę tu cokolwiek napisać. Czy na prawdę tylko cokolwiek czy aż cokolwiek ? W sumie od kilku dni mam po prostu dość, dość wszystkiego - życia, tej chorej sytuacji, samej siebie.. czuję potrzebę napisania tutaj wszystkiego co siedzi głęboko w mojej duszy, sercu, myślach. Zbyt dużo myślę o tym co było, ale dobrze wiecie, że nie można wymazać wspomnień z przeszłości - choćby się tego bardzo mocno chciało nie pamiętać, usunąć to, wyrwać jak kartkę z zeszytu, spalić, wyrzucić - zapomnieć. Tydzień temu skończyłam szesnaście lat. Ten dzień miałam spędzić z Tobą, czy Ty to pamiętasz? Przecież kiedyś planowaliśmy ze sobą ferie, walentynki, początki wiosny, wakacje. Dobrze wiedziałam, byłam wręcz przekonana, że dotrwamy do tych dni. w sumie byłam pewno, że przetrwamy  i będziemy już do końca razem. Byłam wtedy oślepiona miłością, naszą, wspólną, tą na zawsze. Nie widziałam Twoich negatywów, wad. Może dlatego, że jeżeli na prawdę kogoś kochasz to akceptujesz obydwie strony "medalu". Dobrą i złą. Zaakceptowałam rzeczy, których wręcz nie nienawidziłam. Byłam zszokowana swoją postawą bo jestem osobą stawiającą na swoim a dla Ciebie to zrobiłam. Ale przecież.. to dla Ciebie nic nie znaczy. Ogólnie nie rozumiem po co ludzie się wiążą.. nie pojmuję tego. Pojawia się uczucie, na początku jest wspaniale, na prawdę. Później ? Później jest przyzwyczajenie, zaufanie, wierność, miłość która jest już tak ogromna, że każdy dzień bez tej drugiej osoby jest po prostu pusty, brakuje w nim pewnego elementu, tego najważniejszego. Brak tej osoby jest po prostu tak odczuwalny, że nie chce się niczego jeść, pić, życie wydaje się szare, jest zupełnie inaczej niż gdy ta osoba jest obok. Nie pojmuje tego, że ludzie są ze sobą szczęśliwi a po kilku miesiącach dają sobie spokój - pojawiły się problemy, kłótnie i jedna ze stron po prostu wolała zostawić tą drugą. Ja nie wiem, czy na prawdę niektórzy ludzie mają tak cudowny dar ? Dar zapominania przeszłych dni czy miesięcy. Czy jak na prawde kogoś kochasz to zostawisz go? To niedorzeczne. Przecież w związkach występują kłótnie, nieporozumienia, problemy, kłopoty, ale jeżeli.. kochasz tak na prawdę z całego serca to czy tego wszystkiego nie da się naprawić ? Zrozumiałabym jeszcze to, ze ludzie po prostu się gubią ale bez przesady. Jestem rozbita - na miliony kawałków, a każdy z tych małych części jest po prostu inny - dlaczego ? Bo sama już nie wiem czego chcę, do czego mam dążyć, czy odpuścić i skrycie kochać tą osobę, czy też dać sobie spokój raz na zawsze i żyć pełnią życia. TAK WIEM . większość osób powie mi aby żyła tak jak gdybym nie pamiętała tego co było. ALE czy ktoś odważny powie mi jak mam nie pamiętać miłości , tej największej, mojego życia? Dajcie spokój z tekstami, że zapomnę, bo nie zapomnę. o innych nie myślę tak intensywnie jak o Nim. i to mnie cholernie boli. wolałabym chyba niczego nie pamiętać, a nawet wrócić się do dnia w którym go poznałam ale próbować sie w nim nie zakochiwać. wszystko zaczęło się 3 lata temu.. były wzloty i upadki, odzywaliśmy się do siebie i nie odzywaliśmy się do siebie, były kłótnie ale i były te chwile, w których czułam, że mogę wszystko bo mam Jego, byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie móc trzymać go za rękę, zasypiać i budzić się przy Nim, spędzać z Nim czas, nawet gdy robiliśmy tak proste rzeczy jak oglądanie filmów, uwielbiałam z Nim spacerować i rozmawiać w nocy, kochałam jego oczy i całą jego duszę, ubóstwiałam się z nim wygłupiać. Kochałam się cała w nim całym. To było tak proste, banalne.  Dziś każde miłe wspomnienie prowadzi do płaczu. Czy ktoś powie mi w końcu co mam zrobić ? Jak mam na to wszystko patrzeć? Jedni mówią " Olej go, on nie jest Ciebie wart. Znajdziesz sobie o wiele lepszego. Robiłaś dla Niego wszystko a on ? Co on dla Ciebie zrobił ? " Zrobił więcej niż mógł - był przy mnie, był ze mną. Inni zaś mówią, żebym nikogo sobie nie szukała, bo jezeli przez te 3 ostatnie lata los gnał nas ku sobie, to nic nie jest stracone, że jeszcze kiedyś się spotkamy, zaczniemy od nowa. Bo przecież jeżeli ktos jest nam na prawde pisany to w końcu tak czy siak będziemy ze sobą, szczęśliwi, do końca swoich dni. Jestem na prawdę bezsilna. Stoję w kropce, a może nie.. bo kropka oznacza zakończenie czegokolwiek a ja raczej stoję pod znakiem zapytania i nie wiem co mam dalej robić ze sobą, swoim życiem, nie wiem jak mam wszystko poukładać w mojej głowie, w której wszystko jest na dzień dzisiejszy do góry nogami. Moje zycie zmieniło się diametralnie odkąd nie ma Go przy mnie. Powiedzcie mi czy on naprawdę za tym nie tęskni ? Nie tęskni za mną, za ciepłem moich dłoni, ust i ciała, za moim oddechem, który ogrzewał jego kark, za rozmowami, szeptaniem do ucha, śmianiem się z byle czego, za trzymaniem się za ręce, spacerowanie, przytulanie się, za pocałunkami tymi niewinnymi jak i tymi namiętnymi, za tym jak wieczorem wtulona w jego ramiona zasypiałam czując jego bicie serca i rano budząc się wyznawając mu jak bardzo to kocham, za moim odgłosem i odgłosem mojego serca, w które wsłuchiwał się gdy leżeliśmy w zupełnej ciszy, która w ogóle nas nie krępowała. Czy nie tęskni za wspólnym jedzeniem posiłków czy oglądaniem filmów, czy na prawdę nic już nie czuje ? Czy wszystko stracone ? Czy kiedykolwiek znow będziemy mogli patrzeć sobie w oczy i czuć w nich tą promieniującą miłość ? Czy kiedykolwiek jeszcze będziemy przytulać się do siebie przed snem ? Czy kiedykolwiek jeszcze nazwie mnie jego własnością, choć to nie kwestia posiadania.  Czy na prawdę coś  jeszcze nas kiedyś połączy, czy doszczętnie rozdzieli ? To chyba wszystko co chciałam napisać, pytania pewnie nadal pozostaną bez odpowiedzi..

https://www.youtube.com/watch?v=sVyCih_ay7E 
<33

poniedziałek, 8 kwietnia 2013



nic nie jest tak jak być powinno...
nie jestem szczęśliwa, nie potrafię się odnaleźć.
jest godzina 22:44 a ja siedze i rozmyślam..
nad czym ? nad wszystkim 
czy ja kiedykolwiek znów będę czuć cokolwiek ?
szukam czegoś choć nie wiem dokładnie czegoś
nie potrafię znów się tak na kogoś otworzyć.
to tak cholernie boli
i nie mogę sobie z niczym poradzić
okłamując siebie i oszukując najbliższych, że wszystko jest ok
nie nie jest... 






https://www.youtube.com/watch?v=-atn7ZoDb6g 

wtorek, 12 marca 2013

everything has changed

no czeeeść :>
postanowiłam napisać, z racji tego, że siedzę w domu i zaraz będę zmuszona do ogarnięcia się, ponieważ od 13 przyjmuje lekarz a mam umówioną wizytę. Choróbsko jakieś się do mnie "przytuliło" i nie chce ode mnie odejść. W dodatku umieram na ból brzucha.. ale to już jest nieważne. My dziewczyny musimy sobie jakoś z tym radzić. Ogólnie u mnie chyba dobrze, na pewno lepiej niż było wcześniej. Znów chyba czuję, że żyję i chyba po raz kolejny wiem czego chcę, a chcę być szczęśliwa. Gdy człowiek nie ma marzeń - umiera.. Coś w tym jest. Według mnie można umrzeć, żyjąc jeszcze na tym świecie. Metafora ? Możliwe, ale z to prawdziwa i z sensem. Gdyby nie stan mojego zdrowia, czułabym się o 100x leeeepiej no ale cóż, pogoda za oknem płata nam figle i śmieje się ze mnie, że siedzę zakatarzona w domu. Czekam aż przyjdzie prawdziwa wiosna, z pięknym słońcem, ciepłym powiewem wiatru. Tęsknie za tym zapachem tuż po padającym deszczu w porze wiosny - cudowny jest ! Czy tylko ja uważam, że wszystko dookoła mnie się zmieniło ? Ludzie nie są tacy sami, nie łączy nas już to co kiedyś, taka beztroska więź, która była niegdyś ważna, bliska i szczera.. Dziś, każdy przejmuje się jedynie sobą. Brakuje mi czasu spędzanego w ekipie, której dziś chyba nie zdołałabym pozbierać. Pamiętam, jak zawsze po szkole siedzieliśmy na podstawówce, czy też stadionie. Mnóstwo rozmów, śmiechów.. a dziś ? gdzie to jest ? Mało teraz wychodzimy, nie spędzamy ze sobą czasu.. Boli mnie to, ponieważ to ostatnie pare miesięcy razem, w tej szkole. Później będzie już tylko gorzej. Rozstaniemy się. Każdy pójdzie w swoją stronę. Choć jest we mnie iskierka nadzieji, że jednak będziemy utrzymywać ze sobą jakikolwiek kontakt, aby tego wszystkiego nie zaprzepaścić. No cóż.. tak już musi być najwidoczniej. Oby było dobrze i obyśmy byli ciągle uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni do życia - przecież to takie ważne. Do usłyszenia :*





 



sobota, 9 lutego 2013

Chciałabym aby wiedział, że każdego dnia tęsknie tylko za nim, tak silnie, ukrywając pod wymuszonym uśmiechem cały ten cholerny ból, który tak naprawdę za każdym razem przygniata na glebę. żeby wiedział, jak bardzo brakuje mi jego głosu, uśmiechu, każdego z gestów i słów, żeby w końcu uwierzył w to co czuję, uświadomił sobie, że dla mnie jest wszystkim, jest jak tlen, bez którego istnienie nie miałoby sensu.





w końcu znalazłam chwilę by cokolwiek tu napisać. jak jest u mnie ? no właściwie to w porządku, tylko w szczegółach tkwi beznadzieja. mija juz bodajże 4 miesiąc po rozstaniu, a mnie dalej nurtuje pare pytań, dla mnie to nie jest do końca wyjaśniona sprawa... chciałabym żeby było jak dawniej, wtedy byłam szcześliwa, pełna radości, ochoty do życia. Od tamtej pory relacje nawet pomiędzy naszą 6 się zmieniły, uległy rozpadowi. Żałuje pewnych sytuacji, w których całkiem inaczej mogłam się zachować, nie dopuścić by było tyle kłótni z byle jakiego powodu..być lepsza po prostu i dawać z siebie więcej a nie jedynie oczekiwać czegoś więcej od Niego. dziwnie się czuję, powinnam dać sobie całkowicie spokój z tym wszystkim, ale.. jedynie Brygida mnie dosłownie rozumie, ma podobną sytuacje. Właśnie moje ferie dobiegają końca, pojutrze do szkoły, nie wyobrażam sobie tego i to w ogóle.. dzień w dzień wstaje o 12, góra 13.. i jak tu się przestawić na wstawanie przed 7 ? jakoś dam radę, w końcu muszę. OGÓŁEM rzecz biorąc to ferie mineły bardzo ale to bardzo szybko i właściwie dobrze je będę wspominać. Dużo spontanu, nieogarnietych sytuacji i decyzji podjętych bardzo pochopnie i nieprzemyślenie :D ale wszystko jakoś się trzymało kupy. teraz jestem zmęczona, po tylu nieprzespanych nocach, siedzeniu do rana i spania do 14. trzeba znów przestawić się na tryb dzienny, nadchodzi szara rzeczywistość - niestety. 


bedzie dobrze ! musi ! :*
kilka zdjęć z ostatnich dni .



















Kochanie jestem głodny szczęścia z Tobą
pragnienie serca dotyka Twojego piękna żono
dałaś mi wszechświat sobą chociaż nieszczęścia mrożą
życie ma słodko gorzki smak jacka daniels`a z colą

http://www.youtube.com/watch?v=K5pPiY-NS1o